"Po jednym stanowisku w zarządzie TVP i Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz odsunięcie od prac nad ustawą Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej - tym, jak podało Radio Zet, PO kusi SLD. W zamian Lewica ma odrzucić weto prezydenta do ustawy medialnej." (za rp.pl) - a jeszcze dziś koło południa widziałem jak zwykle niewzruszoną twarz marszałka Komorowskiego zapewniającego, że nie ma pojęcia z czym przychodzi do niego Grzegorz Napieralski, który zabiegał o spotkanie, i że marszałek nie zajmuje się negocjacjami między klubami PO i SLD. Słodkie.
Czym więc jest oferowanie ""po jednym stanowisku w zarządzie TVP i KRRiTV" jak nie zwykłym politycznym dealem? Gdzie ukryte kamery i "taśmy prawdy" dociekliwych mediów? No i na czym ma polegać owe "odpolitycznienie?" Na dzieleniu się stanowiskami wedle partyjnego klucza? To, że było tak do tej pory? Zgoda. Ale miało być inaczej, lepiej. Tylko czy ktoś chociaż przez chwilę uwierzył w to, że politycy zdejmą łapę z publicznych mediów?
Komentarze