Kiedy kilka postów wcześniej pisałem o tym, że Prezydent powinien włączyć się w poprawę sytuacji w służbie zdrowia, miałem na myśli mediacje między lekarzami a pracodawcami, organizowanie debat pod patronatem głowy państwa, być może jakąś inicjatywę ustawodawczą. Rada gabinetowa wydała mi się też rozsądnym rozwiązaniem, rodzajem konsultacji, uzgodnienia stanowisk w celu ponadpartyjnego porozumienia. Tyle że już sam zapowiadany czas jej trwania wydał mi się zbyt krótki. Nie wiem jaki sens miało fatygowanie całego rządu do pałacu i obradowanie przez z góry założoną godzinę(!), szczególnie, że jeżeli występują zasadnicze różnice zdań, to oprócz wymiany argumentów, powinna być chociaż próba przekonania drugiej strony, albo wypracowania jakiegoś konsensusu. Złożoność problemów w służbie zdrowia to temat na chyba dłuższą dyskusję.
Wyszło jak wyszło. Naburmuszony Prezydent, naburmuszony Premier i ani kroku w przód. Dwie rozbieżne wizje przebiegu rady. Tej szansy na poprawę wizerunku Lech Kaczyński raczej nie wykorzystał, jednak rozwiązywanie problemów służby zdrowia jeszcze się nawet nie rozpoczęło i trzeba mieć nadzieję, że Pałac Prezydencki wyciągnie jakieś wnioski.
